Chyba trudno znaleźć osobę, która działa w e-commerce i nie słyszała o tzw. dyrektywie Omnibus. Omnibus kojarzy się głównie z nowymi zasadami wprowadzania obniżek i opiniami w sklepach internetowych. Jak to często bywa z popularnymi zmianami w prawie powstaje na ich temat sporo publikacji – w tym mitów, które wprowadzają jeszcze więcej zamieszania i dezorientacji – pisze w komentarzu dla redakcji OmnichannelNews.pl i Omnichannel Voice Zofia Babicka-Klecor, prawniczka i założycielka kancelarii prawnej Legal Geek.
Dzisiaj przedstawię Wam te, z którymi spotykam się najczęściej. Będą one dotyczyły głównie Omnibusa, ale pojawi się także jeden dotyczący tzw. dyrektywy cyfrowej, która również weszła w życie 1 stycznia 2023 roku.
Mit 1: Omnibus nie dotyczy kodów rabatowych
Niektórzy przedsiębiorcy wskazują kody rabatowe jako sposób na obejście Omnibusa. Jest w tym cząstka prawdy, ale tylko cząstka. Omnibus nie ma zastosowania do spersonalizowanych obniżek cen (tak wynika m.in. z uzasadnienia do polskiej ustawy wdrażającej dyrektywę). Tym samym wygląda na to, że jeśli przedsiębiorca przekazuje kody rabatowe wąskiej grupie klientów (np. z okazji urodzin) obniżenie ceny w wyniku zastosowania kodu nie będzie podlegać nowym przepisom. Natomiast jeśli kod rabatowy byłby opublikowany na stronie internetowej, lub w mediach społecznościowych i widoczny dla wszystkich użytkowników nie można mówić o personalizacji należy spełnić nowe obowiązki wynikające z Omnibusa.
Mit 2: Obowiązek podawania najniższej ceny w okresie 30 dni – liczonej od nowa, w każdym dniu obowiązywania obniżki.
Często spotykam się z tym, że przedsiębiorcy są przekonani, że w przypadku wprowadzenia obniżki ceny należy każdego dnia wskazywać jaka była najniższa cena w okresie 30 dni od bieżącego dnia tak aby użytkownik widział najniższą cenę w okresie ostatnich 30 dni.
Z przepisów wynika coś zupełnie innego, mianowicie obok informacji o obniżonej cenie należy uwidocznić informację o najniższej cenie towaru lub usługi, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Tym samym momentem, od którego liczymy wstecz najniższą cenę jest moment wprowadzenia obniżki. Pokazujemy więc cenę sprzed 30 dni od dnia, w którym nasza obniżka zaczęła obowiązywać.
Mit 3: Obowiązek weryfikowania opinii w e-sklepach
W wielu miejscach, w tym również tych z pozoru wiarygodnych, można się spotkać z informacją, że Omnibus wprowadził obowiązek weryfikowania opinii w sklepach internetowych – co jest całkowicie niezgodne z nowymi przepisami.
Ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym wymaga aby przekazać konsumentowi informacje o tym, czy i w jaki sposób przedsiębiorca zapewnia, aby publikowane opinie pochodziły od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go nabyli. Natomiast nieuczciwą praktyką rynkową jest twierdzenie przez przedsiębiorcę, który umożliwia dostęp do opinii konsumentów o produktach, że te opinie zostały zamieszczone przez konsumentów, którzy używali danego produktu lub go nabyli, mimo że przedsiębiorca ten nie podjął uzasadnionych i proporcjonalnych kroków, aby sprawdzić, czy opinie te pochodzą od tych konsumentów. Tym samym obowiązek weryfikacji powstaje dopiero w momencie kiedy przedsiębiorca informuje, że jej dokonuje. Jeśli przedsiębiorca nie sprawdza opinii – powinien tylko o tym poinformować, nie musi wprowadzać weryfikacji.
Potwierdzenie takiej interpretacji przepisów znajdziemy m.in. w motywach do dyrektywy Omnibus.
Mit 4: Każdy przedsiębiorca musi podać w regulaminie numer telefonu
Nowe przepisy wprowadziły obowiązek podania numeru telefonu przedsiębiorcy, ale tylko w przypadku sprzedawców i usługodawców działających w modelu B2C. Jeśli firma obsługuje wyłącznie przedsiębiorców nowe przepisy nie mają do niej zastosowania i na stronie internetowej nie musi się pojawić numer telefonu.
Mit 5: Nowy regulamin newslettera
W sieci można spotkać się z informacją, że wraz z nowymi przepisami przedsiębiorcy potrzebują całkowicie nowego regulaminu usługi newsletter – w związku ze zmianą ustawy o prawach konsumenta.
W mojej ocenie takie podejście jest niewłaściwe i nadmiarowe. Zgodnie z polską ustawą o prawach konsumenta, która wdrożyła tzw. dyrektywę cyfrową do polskiego porządku prawnego, która weszła w życie wraz z Omnibusem nie ma ona zastosowania do umów o dostarczanie treści cyfrowej, jeżeli konsument nie jest zobowiązany do świadczeń innych niż dostarczanie danych osobowych, a dane te są przetwarzane przez przedsiębiorcę wyłącznie w celu wykonania umowy lub obowiązku ustawowego. Tym samym jeśli klient zapisuje się do newslettera i podaje jedynie dane niezbędne dla przedsiębiorcy do dostarczenia treści cyfrowej nie będą miały zastosowania do tej umowy nowe przepisy.
Inaczej będzie w sytuacji jeśli np. w trakcie trwania umowy użytkownik będzie dostarczał inne dane osobowe, które będą danymi zbędnymi dla ww. celów. Przykładowo jeśli będzie on umieszczał w serwisie (poza danymi wykorzystanymi do rejestracji w serwisie) swoje zdjęcia, które usługodawca, zgodnie z umową, będzie wykorzystywał do swoich celów (np. promowania serwisu).
Takie stanowisko w mojej ocenie potwierdzają m.in. motywy do ww. dyrektywy wskazujące, że nowe przepisy powinny mieć zastosowanie do szerszego wykorzystywania danych osobowych niż do dostarczenia newslettera: “Przykładowo niniejsza dyrektywa powinna mieć zastosowanie w przypadku, gdy konsument zakłada konto w mediach społecznościowych oraz podaje imię i nazwisko oraz adres e-mail do celów innych niż jedynie dostarczenie treści cyfrowych lub usługi cyfrowej lub innych niż spełnienie wymogów prawnych. Powinna ona również mieć zastosowanie w przypadku, gdy konsument udziela zgody na przetwarzanie przez przedsiębiorcę do celów marketingowych przesyłanych przez siebie materiałów stanowiących dane osobowe, takich jak zdjęcia lub wpisy.”
Oczywiście przedsiębiorca, tak jak do tej pory, powinien spełnić inne obowiązki informacyjne wynikające z przepisów prawa – w szczególności z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną czy RODO, i posiadać w regulaminie newslettera odpowiednie postanowienia, ale te obowiązki obowiązują już od lat.
Autorką komentarza jest Zofia Babicka-Klecor, prawniczka i założycielka kancelarii prawnej Legal Geek.